Toskania - Free tasting wine

Toskania - Free tasting wine

królestwo wina
zwiedzanie regionów

Bardzo lubię historię sztuki i chętnie czytam o znanych malarzach, muzeach wartych odwiedzenia, zabytkowych kościołach…Gdy dojechaliśmy do Toskanii wiedziałam co musimy zobaczyć, ale kompletnie nic mi nie mówił wszechobecny napis „Free tasting wine”….(tak wiem ignorantka). Wprawdzie wiedziałam, że region słynie z uprawy winorośli..nie miałam jednak pojęcia, na czym dokładnie polega degustacja. Po kilku dniach pobytu w Toskanii nieśmiało zajechaliśmy do jednej z winnic, gdzie zostaliśmy poczęstowani oliwą i winem. To właśnie wtedy zrozumiałam, że oliwa, którą kupujemy w Polsce nie ma nic wspólnego z tą prawdziwą ostrą w smaku świeżą oliwą z włoskich zbiorów. 

Ośmieleni poprzednią degustacją zajechaliśmy do kolejnego miejsca. Gdy tylko pojawiliśmy się w drzwiach przywitał nas bardzo otwarty i kontaktowy człowiek. Okazało się, żę trafiliśmy na prezentację win z jego rodzinnej winnicy. Ten Włoch był prawdziwym showmanem opowiadał o winie tak barwnie, że do dziś pamiętam cały występ i stosuję się do jego sugestii. Może zrezygnowałam z płukania wina w buzi, z którym nie czuję się do końca komfortowo - choć już teraz w pełni rozumiem ideę rozprowadzenia wina po całej paszczy.

Na wstępie zostaliśmy poczęstowani domową lazanią, potem słuchaliśmy wykładu o tym jak się powinno pić wino, a na koniec zjedliśmy lody z wyjątkowym octem balsamicznym. W trakcie prezentacji degustowaliśmy pyszne wina, uczyliśmy się rozpoznawać kompozycje smakowe, jak trzymać kieliszek, kiedy otwierać wino. Nie wiem czy wiecie ale wino zaraz po otwarciu powinno trochę pooddychać (przynajmniej godzinkę), natomiast lampkę wina powinniśmy trzymać za nóżkę żeby nie ogrzewać ręką trunku. Wprawnym ruchem należy pomieszać wino tak aby rozprowadziło się po całej lampce i „zanużyć” nos aby poznać jego zapach. Następnie zaleca się nabranie wina w usta i wykonanie słynnego płukania. Polecam spróbujcie zrobić to w domu, kiedy wino wypełni całą buzię, poczujecie intensywność jego smaku - to naprawdę ma sens.

Bardzo zainteresowała nas również opowieść o occie balsamicznym, który bardzo lubimy. Co ciekawe zdaliśmy sobie sprawę, że ocet, który kupujemy w sklepach nie ma nic wspólnego z oryginalną recepturą. Dowiedzieliśmy się, że prawdziwy gęsty ocet balsamiczny karmelizuje się przez lata. Ten, który sprzedawany był w winnicy, w której odbywała się prezentacja, został zabeczkowany gdy nasz nauczyciel był dzieckiem. Sekretnym składnikiem, który sprawia, że ocet gęstnieje są ponoć kasztany. Ocet, który możecie kupić w sklepie, zagęszczany jest karmelem lub cukrem trzcinowym. 

Po pobycie w Toskanii bardzo polubiłam tradycyjne Chianti Classico nauczyłam się zwracać uwagę na oznaczenia DOC, DOCG czy IGT. 

Gdy znajdziecie wino na, którego butelce znajduje się znak :

DOC - Denominazione di Origine Controllata - to znak, iż wino pochodzi z konkretnych regionów, jego produkcja musi spełniać liczne wymogi. 

DOCG - Denominazione di Origine Controllata e Garantita - to wiadomo, że wino najwyższej kategorii. Aby dostać to oznaczenie trzeba spełnić wiele przepisów dotyczących obszaru winnicy, dozwolonego szczepu, metody uprawy, czy wymagań dotyczących jego dojrzewania. Kontrolowane przez specjalne komisje i gwarantowane. 

IGT - Indicazione Geografica Tipica - do tej kategorii należą bardzo dobre wina stołowe

VDT- VIno di Tavola - zwykłe wino stołowe, które włosi chętnie piją do obiadu 

Czasem na butelce zobaczycie napis Riserva - co oznacza, że wina poddawana były dłuższemu starzeniu, inaczej mówiąc dojrzewały w beczkach przez określony czas zanim zostały zabutelkowane. Może to być okres kilku miesięcy a niekiedy lat. 

Na winach Chianti Classico znajdziecie również czarnego koguta. To symbol, którego geneza sięga 1206 roku kiedy to sieneńczycy i florentczycy prowadzili między sobą boje o granice regionów. Pewnego razu postanowili go rozwiązać. Umówili się, że bladym świtem stoczą bój. Każdy z nich miał ruszyć o świcie gdy tylko zapieje kogut. Sieneńczycy nakarmili wieczorem białego koguta i gdy ten zapiał rano ruszyli na Florencje. Jakież było ich zaskoczenie gdy zorientowali się, że florentczycy są już niemal pod samą Sieną. Legenda mówi, że florentczycy nie karmili swojego czarnego koguta przez kilka dni, a dodatkowo przed świtem zapalono pochodnię, tak, że głodny kogut się pomylił i zapiał..dzięki czemu florentczycy ruszyli dużo wcześniej i zdobyli ważny dla wszystkich region Chianti

To właśnie w Toskanii mieszkałam w jednym z najpiękniejszych apartamentów jakie w życiu widziałam. Z uwagi na przedsezon Jarek wyhaczył naprawdę dobrą cenę w posiadłości, która znajdowała się na szczycie gór w Toskanii w dawnym klasztorze. Droga prowadziła przez szutrową drogę pod górę, nocą mijaliśmy jelenie, dziki i jeżozwierze z których słynie region. Gdy dojechaliśmy późnym wieczorem do drzwi zaprowadziła nas para jaskółek. Kamienne posadzki, kominek, stare meble wprowadziły nas w niesamowity nastrój. Gdy wstaliśmy rano otworzyliśmy okna i naszym oczom ukazał się widok na dachy klasztoru, pola gajów oliwnych i winorośli. Jaskółki rozdzierały się jak szalone i oznajmiały, że już dzień.

Pod koniec pobytu zostaliśmy zaproszeni na degustację win, serów i szynek. Zdeklarowaliśmy chęć zakupu pamiątkowej butelki wina i oliwy. Tu spotkała nas zabawna sytuacja byliśmy świeżo po studiach i nie dysponowaliśmy duża gotówką…Gdy powiedzieliśmy, że chcemy kupić wino Pani pobiegła po kartkę. Podeszła do nas i naszykowała się do pisania. Wskazaliśmy na wino i oliwę..pani spytała ile..skrzynek…powiedzieliśmy 1…i to nie skrzynkę tylko butelkę…Zarówno my jak i ona byliśmy dość zmieszani. 

Musicie wiedzieć, że testowanie wina wprawdzie odbywa się za darmo, ale w dobrym tonie jest kupić przynajmniej jedną butelkę. Po drugie ludzie, którzy tu przyjeżdżają kupują wina na skrzynki i autentycznie się to opłaca, bo butelka wina Chianti Classico z oznaczeniem DOCG z w Polsce zaczyna się od minimum 100 zł. Nam udało się kupić, skrzynkę w której pojedyncza butelka kosztowała około 30 zł. 

Tu również dopiero uczyliśmy się tematu. Jednego dnia skosztowaliśmy wino Chianti z 2007 roku, było smaczne ale chcieliśmy porównać przed zakupem inne. Następnego dnia dowiedzieliśmy się, że przyjechał jakiś turysta i wykupił cały rocznik 2007. Okazało się, że w 2007 roku słońce było wyjątkowo dobre i wino z tego rocznika uważane jest za szczególnie aromatyczne.

Polecamy przyjechać tu również we wrześniu na słynny festiwal wina Expo Chianti Classico w Greve in Chianti. Wówczas na każdym rogu można skosztować wina, sery, szynki i pyszną oliwę. Ponoć policja w tym okresie jest nieco mniej surowa, a granica dopuszczalnych promili nieco przesunięta..oczywiście wszystko w granicach rozsądku :)