Wstęp płatny

Największe i najnowocześniejsze Afrykanarium w Polsce

Do Zoo we Wrocławiu na pewno jeszcze wrócimy, bo jest ogromne i na jego zwiedzanie chyba najlepiej przeznaczyć co najmniej dwa dni. My w związku z tym, że pogoda była kiepska skupiliśmy się na części zadaszonej czyli Afrykanarium. To był dobry pomysł, bo z uwagi na popularność wrocławskiego Zoo w wakacje w przewija się tam ogromna ilość ludzi. Z uwagi na swoje ograniczenia metrażowe, niektórych zwierząt wręcz nie można wówczas zobaczyć, bądź trzeba je oglądać w tłumie. Dlatego chłodny poniedziałek majowy był na prawdę trafiony - poza zwykłymi zwiedzającymi przyjechały głównie grupy szkolne, reszta chyba uznała, że jest za zimno. Ale jak wiadomo Afrykanarium jest zadaszone, a temperatura dostosowana do zwierząt tropikalnych. Kurtkę można zostawić i szalej dusza…

WIdowiskowe karmienie rekinów, uchatek, pingwinów

Spędziliśmy tam chyba z 6 godzin, skorzystaliśmy ze stołówki w Zoo, która oferuje dość proste jedzenie, dostosowane w dużej mierze do dzieci. Udało nam się też trafić na karmienie pingwinów, uchatek i rekinów. Szczególnie przypadłą nam do gustu sala z uchatkami, które podpływają do zwiedzających czy pingwinów nurkujących pod wodą. Do tego dochodzą krokodyle, węże, jaszczurki, żółwie i wiele wiele innych zwierząt. Wszystko jest nowe, czyste - widać, że placówka jest bardzo zadbana i zainwestowano w nią na prawdę dużo pieniędzy. Zoo nie należy do najtańszych ale warto, chyba gdybym była Wrocławianką zdecydowałabym się na karnet roczny, który kosztuje około 120 zł i pozwala na nieograniczoną liczbę wejść. Pojedyncze wejście to koszt około 50 zł. Także jeśli zakłada się, że przyjedzie się tam z 3 razy karnet bardziej się opłaca niż pojedynczy bilet. Ceny są zatem europejskie, ale z drugiej strony warto, widzieliśmy bowiem zoo w Wiedniu, w Budapeszcie, Oceanarium w San Sebastian, Bostonie czy Nowym Yorku i muszę przyznać Wrocławskie Afrykanarium utrzymuje na prawdę dobry poziom.


Inne ciekawe miejsca w pobliżu